Stuart jest typem spod ciemnej gwiazdy, na widok którego każdy w pierwszym odruchu jest gotów do ucieczki. A tymczasem można Stuarta do rany przyłożyć i jeszcze wiele się od niego nauczyć.
Ta historia mówi więc o tym, że nie jest tak, jak się wydaje.
Autor poznał swojego bohatera w Cambridge. Przeciętnemu Polakowi to miasto niedaleko Londynu kojarzy się z szacownym kompleksem uniwersyteckim i jego wypielęgnowanymi na angielską modłę trawnikami. Tymczasem książka w ogóle nie pokazuje trawników, natomiast odsłania rynsztoki. Robi to w świetnym, choć niekonwencjonalnym stylu: opowiada tragedię z humorem.